poniedziałek, 6 stycznia 2014


Abchazji ligowa-ill kichania lajkonik


 Jak wiadomo telefon komórkowy ma zdolności telepatyczne. Na każdym klawiszu znajdują się trzy kolejne litery. Można skorzystać z trybu, który zgaduje, co chcemy napisać. Wciskamy np. JKL, DEF, PQRS, ABC. Aparat już wie, że chodziło nam o słowo „jeść”, chociaż ja nie myślałem o żadnym słowie. Czy może tylko myślałem, że nie myślałem?
 Ugodowy i niezarozumiały aparat proponuje także inne słowa, o które mogło nam chodzić. Drugie na liście to słowo: „lesbijek” (dobrze, że nie ograniczył się do pierwszych czterech liter). Dwa ostatnie to „zjeść” i „jest”.
 Wychodzi na to, że odwieczny dylemat „mieć czy być” należy zastąpić „jeść czy być”. Zagwozdkę pomocny aparacik rozsupłał już za nas. Nie trzeba pisać traktatu. Odpowiedź prawidłowa – jeść!
 Niektóre zgadywanki zaskakują (bardziej niż „lesbijki”, bo „lesbijki” to przecież bardzo przydatne słowo w konwersacji). Np. gdy chcemy uzyskać „sms”, telefon zgaduje, że na myśl przyszedł nam „por”. Taki tradycjonalista-jarosz. Niezbyt często proponuje nam (to znaczy my jemu najpierw, a on nam potem, to już jest tylko jakby odtwarzanie propozycji) czasowniki w drugiej osobie. Bo po co nam w korespondencji formy „przyjdź, pójdziesz, zjesz, będziesz, czytasz, słuchasz”?
 Jak głupio brzmiałby sms: „Co teraz czytasz?”.
 Poproszony o przesłanie sms-a o dowolnej treści (sprawdzenie techniczne, coś jak „raz, raz, próba mikrofonu”), skorzystałem z sympatycznego trybu (także może, by raz jeszcze dokonać wglądu we własną, tajemniczą dla mnie, duszę) i wciskałem chaotycznie klawisze na ekranie. Powstała wiadomość: Abchazji ligowa-ill kichania lajkonik.
 Tak oto zostałem dadaistą.